Po serii A Plague Tale oraz grze Brothers: A Tale of Two Sons kolejną pachnącą baśniowością produkcją, opowiadającą o sile rodzeństwa, jest Bramble: The Mountain King. Kiedy Olle, główny bohater tej historii, pewnej nocy odkrywa, że jego starszej siostry nie ma w łóżku, wymyka się przez okno i postanawia ją odnaleźć. Jak ładnie określa to narratorka, chłopiec bardziej niż ciemności boi się braku towarzystwa i ciepła Lillemor.
Co ciekawe, przed opuszczeniem sypialni należącej do dzieci można obejrzeć i przesłuchać krótką bajeczkę o dziewczynce, która nocą uciekła z domu celem przeżycia przygody, jednak w lesie czekało na nią wielkie niebezpieczeństwo, jakiemu nie sprostała. Ta krótka opowiastka wydaje się być przepowiednią dotyczącą losów Lillemor, jak i zapowiedzią licznych zagrożeń czyhających na młodocianego protagonistę.
W ciągu pierwszych piętnastu minut rozgrywki wydarzają się dwie istotne rzeczy. Olle, wędrując mniej i bardziej znanymi leśnymi ścieżkami, trafia na kamienną rzeźbę przedstawiającą wróżkę. W jej dłoniach spoczywa biała, mieniąca się jasnym blaskiem kulka, którą chłopiec zabiera ze sobą. Idealnie pasuje do jego drobnej rączki. Następnie chłopczyk odnajduje Lillemor i rodzeństwo zaczyna się bawić najnowszym znaleziskiem - w dotyku przypominającym gładki kamień, a ważącym tyle, co piórko. Tajemniczy obiekt chwilowo staje się zabawką, ale scena, w trakcie której brat i siostra przerzucają go do siebie, podpowiada graczowi, że zabawka w odpowiednim momencie stanie się bronią.
Wstaje nowy dzień. Olle i Lillemor z radością eksplorują łąki. Przekraczają strumyki, wspinają się po soczyście czerwonych kapeluszach muchomorów i zaglądają do drewnianej budki, z której wyłania się poirytowany chochlik. Po drodze trafiają nawet do małej wioseczki zamieszkiwanej przez urocze gnomy. Ich chatynki otaczają złote kurki, paprocie i kamienie pokryte mchem. Te pełne słońca i zieleni scenerie sprawiają, że łatwo zachwycić się Bramble. Prześliczna muzyka, przepiękna narracja i wdzięcznie zaprojektowane postacie wyciągają do odbiorcy bezpieczne ramiona. Rozczulający kamienny golem z wiankiem na głowie, przejażdżka na jeżu, zabawa w chowanego. Czegóż tu nie kochać?
Cudnie bajeczna część gry dobiera końca wraz z uprowadzeniem Lillemor. Dziewczynka zostaje porwana przez trolla na oczach swojego śmiertelnie przerażonego braciszka. Wątpliwy powrót rodzeństwa do domu znacznie się opóźni...
Droga prowadząca ku Lillemor jest dosłownie usłana cierniami. Grube i raniące pnącza gęsto oplatają krainę, na szczęście Olle posiada możliwość usuwania ich spod swoich nóg. Białe kwiaty wyrastające spomiędzy kolców zamykają się, kiedy chłopiec celuje w nie blaskiem stale świecącej kulki. Pnącza "uciekają" w popłochu przed kontaktem ze światłem. Pochodzenie cierni jest ściśle powiązane z tytułowym królem tudzież losami jego rodziny, a je najlepiej odkryć samodzielnie. Po trosze dzięki narratorce cudownie wciągającej w świat Bramble, po trosze za sprawą przepięknie ilustrowanych "dziecięcych" książeczek.
Ciernie to prawdopodobnie najmniej groźny przeciwnik protagonisty, czego dowodzą starcia ze złymi na wskroś istotami. Wywodzące się ze skandynawskiego folkloru postacie usilnie próbują odebrać chłopcu życie, jednak Olle ma coś, czego jego wrogowie nie posiadają. Zwinność i, kilkukrotnie już wspominaną, białą kulkę (doniośle nazwaną Iskrą Odwagi), która w ciemności służy jako latarka, a w pojedynkach staje się skuteczną bronią. Chociaż Olle dysponuje tylko tym obiektem i może dodatkowo wykonywać uniki, wszystkie walki różnią się od siebie, co jest akurat dużym atutem samej rozgrywki i świadczy jedynie o kreatywności twórców. Niektóre potyczki polegają wyłącznie na ucieczce bądź ukrywaniu się, inne, złożone z kilku etapów, wymagają od odbiorcy jeszcze więcej wyczucia i wyuczenia się ataków wroga. Największą trudnością okazało się dla mnie pokonanie finałowego bossa (nie twierdzę, że to źle, przynajmniej stanowił jakiekolwiek wyzwanie), ponieważ ciągle zapominałam o tym, że po jednym z jego ataków na ziemię spadają odłamki skał i zanim Olle wyceluje w niego Iskrą Odwagi, najpierw należy uniknąć kamieni.
Każda kolejna walka wpływa coraz gorzej na psychikę głównego bohatera. Produkcja lubi szokować i niemile zaskakiwać właściwie co chwilę, a za jedną z bardziej wstrząsających scen uznaję tę, w której Olle, w napadzie furii, zadaje ciosy martwemu już przeciwnikowi do momentu, aż krew pokrywa go całego. Na przekór wyraźnemu kontrastowi dobro - zło pokazano, że czysta dusza chłopca dawała się porywać mrokowi. Z kolei najbardziej przerażający był dla mnie pobyt w chacie wiedźmy i chropowaty, diabelski szept odczytujący wierszem wiedźmie inkantacje. Na samo wspomnienie robi mi się nieprzyjemnie.
Wyjątkowo podoba mi się praca kamery. Powoli sunie za chłopcem, ukazuje go z różnych perspektyw i jednocześnie sprawnie prowadzi gracza leśnymi dróżkami. Eksploracja świata jest w Bramble znikoma, lecz w tym tytule zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czułam, że doświadczam jakiejś fascynującej historii, a narratorka tej baśni i kamera dopilnowują tego, żebym cały czas trzymała się wcześniej wyznaczonej ścieżki.
Bodajże jedyną rzeczą, która nieustannie zwracała moją uwagę, ale nie w taki korzystny dla gry sposób, było stapianie się bohatera z teksturami, głównie jego rąk i nóg. Niektóre animacje, na przykład te przy wspinaniu się, wydawały mi się nieco niezgrabne. Poza tym nie ma chyba nic, czego realnie mogłabym się przyczepić i co negatywnie wpłynęło na całościowy odbiór produkcji. Lekkie niedopracowania w sferze wizualnej jestem w stanie szybko wybaczyć, jeżeli wszystko inne wywołuje we mnie jakiekolwiek pozytywne emocje.
Urok Bramble: The Mountain King tkwi również w niesamowicie klimatycznej ścieżce dźwiękowej. Muzyka dobitnie odzwierciedla to, z czym aktualnie mierzy się Olle, dlatego większość utworów buduje ponurą atmosferę. Pomimo to jest to kawał świetnej, filmowej muzyki i do niektórych kompozycji, także tych weselszych, chce się powrócić jeszcze po skończeniu gry.
Bramble to pozycja momentami bardzo mroczna, co pewnie już wybrzmiało z poprzednich akapitów recenzji. Ale wywołuje też solidny dyskomfort przez poczucie, że to, co odbiorcy może się wydać szokujące, w tym konkretnym świecie jest dość... normalne. Łaknę więcej tytułów zainspirowanych folklorem, mitami i wierzeniami, niekoniecznie tymi pochodzącymi ze Skandynawii.
Mroczna baśń o chłopcu, który podąża tropem swojej porwanej siostry i walczy z ohydnymi stworami, za broń mając tylko małą świetlistą kuleczkę. Liczne inspiracje zaczerpnięto z nordyckiego folkloru.
Producent: Dimfrost Studio
Wydawca: Merge Games
Rok: 2023
Regularna cena (Steam): 138,99 zł
Ocena (Steam): przytłaczająco pozytywna (+1k recenzji)
8/10
Olle, podobnie jak dziecięcy bohaterowie Inside, Limbo i Little Nightmares jest stale narażony na niebezpieczeństwa i musi polegać prawie wyłącznie na sobie. Wygląda na to, że jest to przepis na udaną przygodę! Gra od studia Dimfrost Studio zachwyciła mnie w szczególności oprawą dźwiękową i zaskoczeniami - często niemiłymi, ale jakże efektownymi.
Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com
© Narwana Games 2025