Gra wyścigowa? Tak. Powieść wizualna w komiksowym stylu? Też. Zarządzanie zasobami, podejmowanie trudnych decyzji? Jak najbardziej. Mieszanka wybuchowa czy wciągająca produkcja zręcznie łącząca kilka różnych podgatunków? W moim odczuciu Heading Out stoi zdecydowanie bliżej tego drugiego określenia. Zostajemy porwani do czarno-białego świata inspirowanego Stanami Zjednoczonymi, w sam środek zmotoryzowanych wojaży intrygującego głównego bohatera.
Najpierw umieramy. Później budzimy się w kabinie swojego auta i okazuje się, że był to tylko sen. Jednak wiadomości nadawane w radiu wydają się dziwnie znajome, jakby nasza postać już je kiedyś słyszała. Nie ma czasu, żeby zastanawiać się nad tym. Musi pędzić i zostawić daleko w tyle swój strach. Od razu po rozpoczęciu gry mamy okazję sterować pojazdem i dosięgać prędkości zdecydowanie zaburzających przepisowy ruch drogowy. Czarno-biała plansza miasta, mała liczba detali, a kolorami, głównie czerwienią i żółcią, oznaczone są światła innych samochodów i drogowskazy. W głośnikach rozbrzmiewa muzyka alternatywna, na ekranie widnieją szybkościomierz, animacja zmieniających się biegów i kaseta ukazująca procentowy progres pościgu, wyścigu lub swobodnej przejażdżki. Łatwo też zanotować, że wyjechanie daleko poza krawędź szosy powoduje, iż wskaźnik strachu rośnie.
Jeśli chodzi o samą jazdę, trzeba się do tej czynności przyzwyczaić. Nie jest ona toporna, ale jest specyficzna i przy dużej prędkości wyczucie zakrętów oraz omijanie przeszkód raz może się udać, innym razem niekoniecznie. Jednakże po dłuższej przerwie powrót do Heading Out odebrałam niczym wejście na rower. Momentami niekomfortowe, momentami oferujące uczucie przyjemności, kierowanie autem można dodatkowo utrudnić, wyłączając automatyczną skrzynię biegów. Na tę możliwość się nie skusiłam, bo wyścigi w "ułatwionej" wersji i tak wymagały ode mnie niemalże stuprocentowej uwagi.
Kraksę albo utknięcie w niekorzystnym położeniu można natychmiastowo zakończyć szybkim odrodzeniem. W trybie fabularnym mamy ich do dyspozycji nieskończoną liczbę, na poziomach zrównoważonym i wymagającym po pięć na jedną rundę. Wszelkiego rodzaju uderzenia psują pojazd, ale, zupełnie szczerze, trzeba się naprawdę postarać, żeby je całkowicie doprowadzić do ruiny.
Jazdę umilają mocniejsze brzmienia i spersonalizowane audycje radiowe. Spersonalizowane, bo jeszcze przed wprowadzająca jazdą odbiorca musi odpowiedzieć na kilka osobistych pytań, między innymi te dotyczące pierwszego związku romantycznego. Muzyka potrafi się powtarzać, co wydaje się naturalne, ale w którymś momencie zaczynają się powtarzać także programy i bez poczucia żalu ileś z nich pominęłam. Z pewnością czymś potrafiącym wzburzyć krew jest słuchanie o swoich wyczynach - o wyczynach dążącego do niepewnego celu kierowcy - w radiu. Ucieczka ze stacji paliw bez uiszczenia opłaty za paliwo na pewno zostanie skomentowana przez jakiegoś prezentera radiowego.
Po zakończeniu jazdy możemy zapoznać się z podsumowaniem. Na planszy wyświetlają się kolejno wynik ogólny, średnia prędkość liczona w milach, zużyte odrodzenia, styl (im więcej trudnych manewrów, im mniej kolizji, tym większa punktacja) i poziom sławy. I tutaj, w ramach wyjaśnienia, warto nadmienić, że w grze wykorzystywane są sława i reputacja. Obie służą czemuś innemu, ponieważ odpowiedni poziom sławy odblokowuje wyścigi z większymi kwotami pieniężnymi do wygrania, z kolei dzięki reputacji postacie tła będą nam chętniej pomagać i pojawią się korzystne opcje.
Na początku każdego rozdziału, a łącznie są ich cztery, należy prześcignąć swój strach. Punkt, do jakiego ma się udać protagonista, zawsze oddala się o pewną część mapy. Otrzymujemy też nowe auta i utrudnienia na drodze. Tych wszystkich elementów, mniej i bardziej istotnych, jest dużo. A ponieważ temat związany z jazdą samochodem poruszyłam w pierwszej kolejności, mam nadzieję, że nie rozczaruję nikogo, pisząc, że większa część rozgrywki odbywa się jednak poza tą możliwością wcielania się w króla szos, Międzystanowego Jackalope, który równie dobrze może być Międzystanową Jackalope, bo pełna tożsamość tej postaci nie zostaje ujawniona. To na pewno ktoś, z kim możemy się utożsamić, personalizując tematy poruszane w rozgrywce bolesnymi dla odbiorców wątkami.
Interaktywny podgląd mapy USA to swego rodzaju centrum zarządzania. To z jej pozycji decydujemy o tym, który fragment drogi chcemy pokonać, czy warto wziąć udział w wyścigu oraz ile godzin powinniśmy przeznaczyć na odpoczynek, żeby uzupełnić koncentrację, gdyż przez niski jej poziom możemy zasnąć w trakcie prowadzenia i mieć najdziwniejsze sny. Gracz ma przed sobą trudne zadanie, bo musi planować trasę, zwracając uwagę na to, co będzie mógł zrobić na następnym postoju, co napotka na drodze i jak bardzo wyprzedza strach wypełniający szare ścieżki kolorem krwistej czerwieni. Może być tak, że przez różne zdarzenia, na przykład ujęcie przez policję i niekontrolowany sen, ten strach przetnie drogi prowadzące do mety i rozdział trzeba powtórzyć od nowa, stąd oznaczenia roguelike i roguelite przy tym tytule.
Po kilkunastogodzinnej przygodzie z Heading Out mogę z całą mocą stwierdzić, że różnice pomiędzy wszystkimi trzema poziomami trudności ulegają rozmyciu i byłam zmuszona powtórzyć jakiś rozdział może trzy lub cztery razy. Wyścigi i pościgi niestety nie stanowią żadnego wyzwania bez względu na liczbę innych kierowców i wozów policyjnych. Być może warto spróbować "pobawić się" z tą manualną skrzynią biegów, żeby zrobiło się trudniej?
Po Heading Out lepiej nie sięgać, jeśli oczekujecie ekscytujących wyścigów ubranych w znakomitą komiksową kreskę. Jestem zdania, że istotniejsza w tej produkcji jest warstwa narracyjna, choć bardziej niż główny wątek spodobały mi się liczne migawki z drogi. Krótkie scenki przedstawiające multum sytuacji i pobocznych bohaterów. Niektóre historie posiadają kilka części i ukończenie takiego drobnego scenariusza pozwala na odblokowanie osiągnięcia. Chłodny głos narratora, rewelacyjne ilustracje i możliwość podejmowania decyzji sprawiły, że ciągle wyczekiwałam tych migawek z podróży. Bardziej niż kolejnego starcia Międzystanowej Jackalope z mistycznym najlepszym żyjącym kierowcą.
Pomimo tego i owego jest coś w Heading Out, co sprawia, że przyjemnie spędzam czas w tej grze. Ten romans z wieloma gatunkami nie jest najbardziej owocnym romansem na świecie, ale osoby szukające ciekawej przygody raczej nie odczują szybko nudy. Dobrą informacją jest obecność języka polskiego w grze.
Pościgi, wyścigi i dążenie do tytułu najlepszego żyjącego kierowcy na świecie. Komiksowa szata graficzna i elementy wyrwane z powieści wizualnej wypadają tu jednak lepiej niż sama jazda samochodem.
Producent: Serious Sim
Wydawca: Saber Interactive
Rok: 2024
Regularna cena (Steam): 79,90 zł
Ocena (Steam): w większości pozytywna (+400 recenzji)
7/10
O Heading Out można powiedzieć, że każdy w tej grze znajdzie coś dobrego dla siebie, co... chyba nie jest największym komplementem. Główny wątek bazuje na utartych schematach, wyścigi nie pozwalają się porządnie spocić z nerwów. Dopracowane audycje, rewelacyjna oprawa wizualna i "migawki z drogi" skłoniły mnie do przyznania temu tytułowi większej noty.
Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com
© Narwana Games 2024