Tytuł Miniatures doskonale odzwierciedla długość i zawartość tej produkcji. Mamy do czynienia z kolekcją czterech "graficznych przygód", które zaciekawiają drobnymi interakcjami i wydarzeniami na ekranie. Co się stanie, gdy naciśniemy na ten czy inny obiekt, dokąd zostaniemy zaprowadzeni, w jaki sposób zakończy się dana miniaturka? Chociaż dzieło wykonane przez studio Other Tales jest krótkie, znajduje się w nim miejsce na własne interpretacje. Jednak i bez przypisywania grze znaczeń możemy nacieszyć oko warstwą audiowizualną.
Przeważnie pomijam w recenzjach kwestię wyglądu menu głównego, ale to w Miniatures mnie ujmuje, bo perfekcyjnie scala cztery różnie wykonane historie. Po uruchomieniu programu odbiorca ujrzy rysujące się litera po literze logo gry oraz fragment biurka stojącego w zaciemnionym pomieszczeniu. Na blacie znajduje się drewniana skrzyneczka zamykana na klucz oraz lampka. Ktoś, kogo nie jest dane nam zobaczyć, uchyla drzwi do pokoju i struga światła pada na kawałek pudełka oraz włącznik. Kiedy włączymy lampkę, ciepłe światło zaleje całe biurko. Zauważymy wtedy, że skrzynka jest w kolorze jasnej zieleni pomieszanej z błękitem, a na wieku i ściankach znajdują się morskie wzory. Po zgaszeniu światła na ekranie ponownie pojawi się logo Miniatures, tym razem z ikonami oznaczającymi powrót do wyboru rozdziału, ustawienia i wyjście z gry.
Teraz trzeba użyć kluczyka i sprawdzić, co jest w środku. Wnętrze skrzyneczki jest podzielone na cztery segmenty. W każdym z nich umieszczono jeden przedmiot. Figurka jaszczurki z wysuniętym językiem, przepiękna muszla, ćma uwieczniona w owalnej ramce i śrubokręt z czerwonym uchwytem. Kliknięcie w pamiątkę uruchomi epizod, ponadto kolejność przechodzenia tytułowych miniaturek jest dowolna i każda z nich zajmuje nie dłużej niż kwadrans.
Jakie opowieści kryją się za wszystkimi czterema przedmiotami? Są wykonane w różnych stylach i różnie działają. W jednej z nich poznajemy Emila, chłopca, który mieszka w dużym domu z ogrodem. Postać zbiera ślimaki do słoika i pomaga ojcu w zbudowaniu terrarium dla jaszczurki o pokaźnych rozmiarach. Tata mówi, że jest to akwarium, na co Emil odpowiada, że paludarium. Wzbudzająca ciepłe emocje scena z ojcem i synem jest prawdopodobnie wspomnieniem, gdyż kolor tła zmienia się w niej z szarobłękitnego na czerwonawe. W kolejnym ujęciu w pokoju znajduje się już więcej mebli i barwy otoczenia powracają do regularnego, smutnego, odcienia niebieskiego. W tej miniaturze trzeba wchodzić w interakcje z kontrastującymi przedmiotami, rozwiązywać łamigłówki i nakarmić jaszczurkę. Obserwujemy też, jak cały dom Emila ulega dziwnej, niepokojącej przemianie.
Miejscem akcji innej miniatury jest zamek z piasku zamieszkiwany przez małe żyjątka. Pukamy do malutkich drzwiczek z zawieszonymi nań muszelkami, aby zmusić lokatorów równie malutkich mieszkań do wyjścia, a następnie użycia instrumentów. To, co należy zrobić, to zebrać orkiestrę i sprawić, by muzycy zagrali razem energiczną muzykę.
Jest też miniatura, którą przegląda się niczym baśń dla dzieci ujętą na stronach książki. Jej narrator opowiada tajemniczą historię o swojej mamie, która pewnego razu owinęła się w kocem i spała w takim kokonie przez wiele tygodni. Później nocą opuściła dom, żeby podążać za księżycem. Główny bohater wybiera się na niepewne poszukiwania matki, nie wiedząc, gdzie poprowadzą go strzępy odnajdywanych śladów.
W mojej ulubionej miniaturze czteroosobowa rodzina, sądząc po liczbie rąk, postanawia spędzić wspólnie czas na montażu mebli. Rodzice wbijają gwoździe, dzieci pomagają przy prostszych czynnościach i bawią się nakrętkami sześciokątnymi. Dopiero za drugim razem dostrzegłam, jak dużo można powiedzieć o tej rodzinie, o ich emocjach, patrząc jedynie na gesty wykonywanie dłońmi. Miniatura kończy się w zaskakująco mrocznej atmosferze.
Jeżeli doceniacie krótkie produkcje i pomysłowe podejście do interakcji, za to nie uznacie braku rewolucyjnych mechanik za coś złego, zapoznajcie się z Miniatures. Godzina w zupełności wystarczy na ukończenie tej gry, ale szczerze zachęcam do zrobienia tego dwukrotnie, żeby te opowieści, z pozoru pozbawione głębi, nabrały więcej sensu. Studio Other Tales to twórcy jeszcze innej polecanej przeze mnie gry, Tick Tock: A Tale for Two.
Miniatures to kolekcja czterech graficznych przygód. Wykonane są w różnych stylach i inaczej działają, ale łączy je jedno: błękitne pudełko, w którym są umieszczone jak najcenniejsze wspomnienia.
Producent i wydawca: Other Tales Interactive
Rok: 2024
Regularna cena (Steam): 27,50 zł
Ocena (Steam): bardzo pozytywna (+60 recenzji)
7/10
Bardzo przepadam za oszczędnymi formami rozgrywki, jeżeli idą w parze z czymś, co w jakiś sposób będzie potrafiło mnie zahaczyć. A Miniatures zahacza mnie pomysłowością pod względem zastosowanych interakcji oraz historiami, które są częścią własnej interpretacji, ale narosły w mojej głowie i... zdecydowanie mi się podobają. Chciałabym więcej miniaturek.
Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com
© Narwana Games 2024