Narwana Games - logo. Naciśnij, aby powrócić do strony głównej.
Ikona koperty. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Kontakt".
Ikona filiżanki z herbatą. Naciśnij, aby przejść do podstrony "O mnie".
Ikona klawiatury. Naciśnij, aby przejść do poradników (przekierowanie na Steam).
Ikona pada do gier. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Recenzje".
Ikona gazety. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Newsy i dema".
18 lipca 2024

Mundaun - mroczne dzieje wsi położonej w górach

Curdin otrzymuje list z informacją o śmierci swojego ukochanego dziadka. Nie musi przyjeżdżać, bo zanim odczyta wiadomość, będzie już dawno po pogrzebie. Jednak młody mężczyzna nie bierze do serca słów księdza Jeremiasa i postanawia zawitać w Mundaun. Nogi same prowadzą go w kierunku spalonej stodoły, gdzie w płomieniach zginął Flurin. Obok zniszczonego budynku odnajduje sztalugę, a na niej płótno, które rozdyma się, gdy Curdin podchodzi bliżej. Zostaje wciągnięty do obrazu i jest świadkiem wydarzeń z nocy wypadku. Widzi malarza wściekle sunącego pędzlem po płótnie i słyszy wołanie o pomoc. W stodole, zamiast dziadka, odnajduje tajemniczego mężczyznę w kapeluszu przedstawiającego się jako znajomy Flurina.

 

Obrazy nie są po prostu obrazami

 

Gdy wizja dobiega końca, Curdin jest już dotknięty klątwą. Jego lewa dłoń staje się nadpaloną, nadgnitą kończyną, a po zmroku wyłaniają się stwory powstałe ze snopów siana. Z nieba pada deszcz kamieni. Przerażony ksiądz mamrocze coś o przeklętym miejscu i nakazuje Curdinowi postawić na noc w oknie zapaloną świecę. Mundaun i okoliczności śmierci Flurina są podejrzane, natomiast Curdin ma w sobie więcej odwagi niż strachu i postanawia przyjrzeć się wszystkiemu z bliska... Również tym dwóm szpiczastym szczytom, na jakich nigdy nie osiada śnieg.

 

Zrzut ekranu z gry Mundaun

 

Pierwszą noc Curdin spędza w domu dziadka. Na piersi układa deskę naszpikowaną gwoźdźmi, aby odpędzić złe duchy. Dopiero wtedy spokojnie zasypia. To trzydziesta, może czterdziesta minuta gry, a gęstą atmosferę panującą we wioseczce można przebijać widłami. Nawet w pogodny z pozoru dzień Curdina prześladuje widmo niepokoju potęgowane przez hipnotyzujące obrazy i surrealistyczne lustrzane odbicia. W jednej ze scen odkrywamy tajemne przejście do pomieszczenia ukrytego za łazienką poprzez intensywne wpatrywanie się w lustro i obserwowanie mrocznych rzeczy dziejących się Curdinowi.

 

Jednak prawdziwą grozę wywołuje główny wątek fabularny związany z paktem z diabłem, jaki przed laty, jeszcze w czasach wojny, podpisał Flurin. Jedna ze stron nie wywiązała się ze złożonej obietnicy, co rozwścieczyło drugą stronę. Wszystko wyjaśniają retrospekcje, które pozwalają głównemu bohaterowi na prześledzenie zdarzeń, jakby sam przeniósł się do przeszłości.

 

Zrzut ekranu z gry Mundaun

 

Rzucona na Curdina klątwa "owocuje" osobliwymi sytuacjami, nieraz rozładowującymi napięcie. Protagonista prowadzi rozmowy z odciętą głową kozy noszoną w plecaku. Allegria, bo tak ma na imię zwierzę, uczestniczy w dialogu i sama jest istotną częścią paktu. Dość pocieszna okazała się również Flurina, milcząca dziewczynka, która pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach u boku Curdina i przesyła mu wskazówki w formie dziecięcych rysunków.

 

Mundaun narysowane ołówkiem

 

Położona w szwajcarskich Alpach wioseczka sprawia wrażenie wyludnionej. Nie napotkamy w niej spacerujących bądź pracujących ludzi, nie licząc pana od wyciągu narciarskiego, któremu trzeba przynieść papier toaletowy. Poczucie osamotnienia bywa przytłaczające, gdy zwiedza się opuszczone budynki i pokonuje znaczne odległości, nie spotykając nikogo po drodze. Gdzieniegdzie można napotkać pasące się kozy, a po zmroku już głównie wałęsające się dziwne istoty. Samotność często rozwiewa narracja Curdina. Bohater zwykle ma coś do powiedzenia. Wspomina Mundaun, jak zapamiętał je jako dziecko i stara się odnaleźć w tej przedziwnej, wypaczonej przez diabła rzeczywistości.

 

Zrzut ekranu z gry Mundaun

 

A jeśli mowa o odległościach i konieczności ciągłego pięcia się w górę, w Mundaun nie trzeba chodzić wszędzie pieszo. Przez większość rozgrywki odbiorca może korzystać z furgonetki służącej do przewozu siana, z kolei w ośnieżonych terenach napotkamy sanki i będziemy mogli użytkować wyciąg narciarski. Przestrzenie są otwarte, nieprzesadnie rozległe, co sprawia, że obecność takich udogodnień jak najbardziej posiada sens. Pojazd należący do dziadka można przyzwać, patrząc na plakat z podpisem Muvel, który występuje w wielu łatwo dostępnych miejscach. Furgonetka pozwala na sprawne pokonanie pewnych odcinków trasy, szybką ucieczkę, a nawet przejechanie słomianego stwora.

 

Produkcja jest zatopiona w zielonkawo-brązowych barwach przypominających sepię. Ręcznie rysowane elementy i bardzo określona stylistyka zyskują w oczach z czasem. Do tej pory zachwycam się niektórymi detalami, na przykład animacją występującą przy ręcznym zapisie postępów, która przedstawia zamazany wizerunek świętego umieszczony na cyferblacie zegara. Fenomenalnie prezentują się wnętrze kościółka oraz zasnute mgłą krajobrazy górskie. A całość dopełnia język romansz, którym posługują się bohaterowie i w którym pobrzmiewają języki francuski, niemiecki i włoski. Pod względem audiowizualnym Mundaun to bez wątpienia gra unikatowa.

 

Widły w dłonie chwyć!

 

Za najsłabszą stronę produkcji uznaję wszystko, co jest powiązane z występującymi w niej przeciwnikami. Mamy do czynienia z czymś na kształt horroru i szczypta strachu jest jak najbardziej pożądana, ale nieunikniona niekiedy walka za pomocą wideł doprowadza do uczucia bezsilności. Nie dość, że jedne widły wystarczają zaledwie na trzy pchnięcia, używanie ich jest toporne i zdradliwe, bo nigdy nie możemy być pewni, czy w danym momencie uda nam się wykonać atak, pomimo że ciągle wykonuje się go w jednakowy sposób. Lepiej starać się za wszelką cenę unikać bezpośredniej konfrontacji i spróbować zakradać się za plecami powolnych, niezbyt rozgarniętych przeciwników.

 

Zrzut ekranu z gry Mundaun

 

Nieco lepiej wypada strzelba Flurina, która wpada w ręce protagonisty w drugiej połowie gry. Jeden celny strzał w plecy wroga natychmiastowo pozbawia go życia, jednak i w tym przypadku odbiorca nie powinien przesadzać z ilością strzelania ze względu na mocno ograniczoną amunicję i utrudniony dostęp do niej.

 

Spośród pozostałych aspektów rozgrywki warto wymienić dziennik Curdina, w którym dostępne są zadania, wskazówki i zebrane pamiątki, a także możliwość zaparzenia kawy w kilku, kilkunastu chatynkach. Kawa dodaje energii i odgania lęki, zaś instrukcje dotyczące broni palnej wzmacniają umiejętność posługiwania się wcześniej wspominaną strzelbą. W Mundaun występuje też coś w rodzaju wskaźnika strachu odczuwanego przez Curdina, lecz o tym zwyczajnie się zapomina ze względu na brak jakichkolwiek elementów HUD-u, które pewnie wywierałyby na graczu presję.

 

Zrzut ekranu z gry Mundaun

 

Nieźle sprawdza się prosty ekwipunek i wykorzystywanie umieszczonych w nich przedmiotów, bowiem wielokrotnie musimy użyć jakiegoś klucza albo sprawdzić, ile mamy przy sobie zapałek. Odpowiadało mi też to, że w jednym momencie aktywne jest tylko jedno zadanie albo dwa ściśle powiązane ze sobą. Ich poziom skomplikowania nie był zbyt wysoki, ale uczciwie przyznam, że zdarzało mi się zakręcić, zabłądzić - zwał jak zwał - i nie do końca zrozumieć polecenie. Największą trudność sprawiło mi odnalezienie drogi do bunkra, bo, jak się okazało, zupełnie zignorowałam światła migające na jeziorze.

 

Głaskanie kóz i spora dawka grozy

 

Mundaun zawiera kilka przerażających scen i są to głównie przerywniki. Przejmujący strach i ciągły stres? Nie pod tym adresem. Jest tu więcej przygody i zajmującej opowieści, ponadto niezachwiana odwaga głównego bohatera naprawdę jest w stanie pokrzepić odbiorcę. Gęsta atmosfera, ekscentryczne postacie, dopracowane udźwiękowienie i wyczuwalna inspiracja przeszłością sprawiają, że Mundaun potrafi zachwycić i porwać. Wyjątkowa i stworzona z wielką pasją gra.

Kolejna perełka wydana przez Annapurna Interactive. Mroczna historia, która opowiada o pakcie z diabłem, a miejscem akcji są szwajcarskie Alpy. Unikatowy język romansz i rysowana ołówkiem grafika.

 

Producent: Hidden Fields

Wydawca: Annapurna Interactive

Rok: 2021

Regularna cena (Steam): 79,99 zł

Ocena (Steam): bardzo pozytywna (+1k recenzji)

8/10

Podsumowanie

Ciężka, "nawiedzająca" atmosfera, diabeł dyszący głównemu bohaterowi w kark i zatrważająco piękne Alpy. Chociaż walka jest mało udanym elementem rozgrywki, na szczęście jest jej mało (grę można przejść bez zabijania stworów), a historia przedstawiona w oryginalnym języku pochłania niczym lawina śnieżna. Godzien uwagi tytuł dla łaknących czegoś mrocznego.

Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com

© Narwana Games 2024

Recenzje

Newsy i dema

O mnie

Kontakt