Jeżeli tęsknicie za stylem animacji z lat 90., lubicie wyzwania w postaci gier zręcznościowych i przepadacie za motywami związanymi z zagładą ludzkości, z pewnością The Cub jest czymś, czym powinniście się zainteresować. To kolejny tytuł z uniwersum łączącego Golf Club Nostalgia z 2021 roku oraz Highwater. Ta druga produkcja pojawi się w sprzedaży na pecetach 14 marca, a obecnie jest dostępna w abonamencie Netflixa.
Wszystkie tytuły posiadają wspólny fundament - katastrofę klimatyczną na Ziemi, która "wygnała" część społeczeństwa na Marsa, niestety bilet na czwartą planetę od Słońca otrzymali bogacze i szczęśliwcy. Ci, którzy pozostali, musieli sobie jakoś poradzić. Osierocone dzieci znalazły oparcie w zwierzętach, między innymi główny bohater The Cub. Tytułowe Szczenię zbratało się z wilkami i zapomniało, jak używać ludzkiej mowy. Chłopiec opanował za to perfekcyjnie wycie i poruszanie się po niezbyt bezpiecznych terenach, włączając w to bujanie się na lianach, podwójne skoki i dynamiczny rozbieg pozwalający na pokonywanie przeszkód blokujących drogę.
Na samym początku gry Szczenię odnajduje ciało nieżyjącego astronauty. Właściwie jest to szkielet odziany w skafander. Młodociany bohater jest zafascynowany szklanym hełmem i postanawia go nie tylko zabrać, ale i nałożyć na swoją głowę. Okazuje się, że ten element stroju nadal sprawnie działa i odbiera transmisję radiową z Marsa. Radio Nostalgia, stacja stworzona dla osób tęskniących za życiem na Ziemi, będzie nam towarzyszyło do samego końca przygody. Zarówno muzyka, jak i newsy dotyczące egzystencji na Czerwone Planecie i astronautów odwiedzających Ziemię. Nowoczesne utwory muzyczne trudno wpasować w jakiś określony gatunek muzyczny, natomiast zdecydowanie podbiły one moje serce. Naprawdę uwielbiam tę ścieżkę dźwiękową za energetyczne brzmienia i odważne łączenie różnych stylów. I za to, że doskonale dopełnia rytm rozgrywki.
Wkrótce po przywłaszczeniu hełmu Szczenię zaczyna ścigać grupa astronautów z Marsa. Pogoń za chłopcem traktują jak rozrywkę i bez wątpienia mają oni fizyczną przewagę nad głównym bohaterem. Wszyscy posiadają plecaki odrzutowe i karabiny naładowane pociskami usypiającymi oraz piłeczkami, które "eksplodują" siatkami. Uciekanie przed "Marsjanami" stanowi główną część wątku fabularnego, jednak gra pozwala na złapanie oddechu pomiędzy pościgami. Zdarza się, że musimy przechytrzyć zmutowane zwierzę bądź zbuntowaną maszynę. A jeżeli chodzi o astronautów, nie wszyscy okazują się podli i w którymś momencie Szczenię odnajduje oparcie w kimś, kogo domem jest Ziemia, kto nie chce powracać na Marsa, nawet jeśli ma to oznaczać dla niego powolną śmierć.
Rozgrywka, nastawiona na elementy zręcznościowe, miewa swoje trudne momenty, które wymagają niekiedy wielokrotnego powtarzania. W niektórych scenach gracz może się po prostu nie spodziewać, że lada chwila będzie musiał się wykazać refleksem. Samym planszom czasem należy się przyjrzeć, zanim się ogarnie, gdzie wskoczyć, kiedy zeskoczyć i tak dalej. Nagminne zgony, udekorowane prostymi animacjami przedstawiającymi sposób śmierci, niemal do samego końca The Cub niespecjalnie mi przeszkadzały, szczególnie że produkcja zapisuje postęp gracza co krok. Nie zirytowała mnie jazda na rozpędzanych wózkach i przeskakiwanie pomiędzy nimi, skradanie się przed uzbrojonymi astronautami okazało się proste jak bułka z masłem, a pośpieszne przepływanie pod wodorostami rażącymi prądem, żeby nie utonąć - tak banalne, że nie ma o czym mówić. Jednak rozpędzone bizony wyczerpały moje pokłady cierpliwości. Konieczność przeskakiwania z jednego zwierzęcia na drugie, uważając, by nie wykopały Szczenięcia w powietrze, było czymś cholernie męczącym i trudnym.
Z kolei animacje postaci, zwłaszcza głównego bohatera, są rozkoszne. Chłopiec wystawia język w kierunku astronautów, drapie się po pupie, obwąchuje stopy, a jedna z kategorii przedmiotów kolekcjonerskich - owoce, które dziecko zjada ze smakiem - nagradza gracza głośnymi beknięciami. Kiedy przez dłuższy czas nie poruszamy się, postać zdejmuje hełm i gdzieś przysiada. Wydaje się wtedy śpiąca i zamyślona jednocześnie. W zachowaniu chłopczyka jest coś z Mowgliego z Księgi Dżungli (chodzi o grę 1993 roku, nie o film animowany Disneya), którą inspirowali się twórcy. Jeśli chodzi o oprawę wizualną, w The Cub nie ma nic, co by mi się nie podobało. Grafika jest prześliczna, pomimo że lokalizacje bywają ponure i smutne. Napromieniowane zwierzęta w tle i zrujnowane budynki, porośnięte dziką roślinnością, doskonale obrazują to, co wydarzyło się na Ziemi.
Dzień 23. w bunkrze bez jedzenia. Wilgotność już dawno przekroczyła granice normy. Odłączyłem elektryczność. Brak kontaktu z dowództwem. James nie żyje. Nie mam wyboru, muszę go zjeść.
W grze pojawia się duża liczba znajdziek. Wiadomości zakodowane w hologramach, wspomniane wcześniej owoce, nagłówki gazet, książki oraz krótkie klipy wideo odtwarzane na telewizorach znajdowanych w biurowcach. O świecie, o wydarzeniach sprzed ucieczki na Marsa najwięcej zdradzi odbiorcy dziennik o tytule The Alphaville ukazujący zepsucie ludzkości. Wszystkie odnalezione przedmioty można podejrzeć w grocie Szczenięcia, do której można się dostać poprzez osobną zakładkę w menu głównym.
Właśnie kiedy ja, zwyczajna maszyna, zyskałam pełną świadomość, odcięto nas od elektryczności. Wypróbowałam już 10100 wtyczek. Brak zasilania. Zamiast podbijać świat, wszystkie dzieci iRobotchik leżą uśpione. Baterie pozbawione soku. Och, ironio.
Nie licząc bizonów, The Cub zaliczam do bardzo udanych i dość odprężających tytułów. Całość wystarcza na nie więcej niż trzy do czterech godzin rozgrywki. Pocieszny bohater, wciągające uniwersum i dopracowanie warstwy audiowizualnej każą mi czekać na następne dzieła Demagog Studio niemal z utęsknieniem.
Wychowany przez wilki chłopiec musi uciekać przed astronautami, którzy powrócili z Marsa na Ziemię. Rozgrywka opiera się o elementy zręcznościowe i jest dynamiczna, a towarzyszy jej Radio Nostalgia.
Producent: Demagog Studio
Wydawca: Untold Games, Gamersky Games
Rok: 2024
Regularna cena (Steam): 67,99 zł
Ocena (Steam): bardzo pozytywna (+230 recenzji)
8/10
The Cub to gra krótka, co nie oznacza, że zamierzam ją przez to oceniać niżej. Rozgrywka usatysfakcjonowała mnie, nie licząc jednej bardzo irytującej sceny ze stadem bizonów. Grafika, muzyka oraz narracja są na nienagannym poziomie. Jestem ciekawa, czy Demagog Studio rozwinie to uniwersum o kolejne tytuły. Aha, muszę nadrobić Golf Club Nostalgia!
Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com
© Narwana Games 2024