Narwana Games - logo. Naciśnij, aby powrócić do strony głównej.
Ikona koperty. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Kontakt".
Ikona filiżanki z herbatą. Naciśnij, aby przejść do podstrony "O mnie".
Ikona klawiatury. Naciśnij, aby przejść do poradników (przekierowanie na Steam).
Ikona pada do gier. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Recenzje".
Ikona gazety. Naciśnij, aby przejść do podstrony "Newsy i dema".
06 grudnia 2023

This Bed We Made - czy posprzątasz moje przewinienia?

Sophie Roy to młoda pokojówka, która odkrywa coś zatrważającego w pokoju nr 505 wynajmowanym przez niejakiego pana Spade'a. Dziewczyna odnosi gościowi hotelu pewien zgubiony przez niego przedmiot i zauważa dwie niecodzienne rzeczy: drzwi wejściowe są uchylone, a z łazienki wydobywa się czerwone światło. Pracownica sprawdza jego źródło i okazuje się, że pan Spade przerobił toaletę na ciemnię fotograficzną. Nad wanną, przypięte do sznura rozciągnięto między ściankami kabiny, wiszą zdjęcia ukazujące nikogo innego jak Sophie myszkującą w prywatnych rzeczach gości.
 
Zrzut ekranu z gry This Bed We Made
 
Zaniepokojona bohaterka sięga po telefon i dzwoni do recepcji. Jest to moment, kiedy trzeba wybrać na swojego powiernika jedną z dwóch postaci pracujących w hotelu: energiczną, pewną siebie Beth lub Andrew - spokojnego i lojalnego mola książkowego. Pierwsza i najważniejsza rozmowa z jednym z dwojga bohaterów może poprowadzić do przyjaźni bądź ukształtowania się romantycznej relacji. Sophie opowiada powiernikowi o znalezisku. O tym, że mogłaby po prostu usunąć te zdjęcia przy okazji sprzątania. Zamiast tego Beth lub Andrew namawiają dziewczynę do rozejrzenia się po pokoju i sprawdzenia, czy pan Spade nie dysponuje innymi obciążającymi ją dowodami. W pomieszczeniu można, a nawet trzeba, przejrzeć wszystkie szuflady, bagaże oraz dostać się do sejfu umieszczonego w szafie. Sophie odnajduje w nim rzeczy związane nie z nią, lecz z parą zamieszkującą inny pokój na tym samym piętrze.
 
Historia przygotowana przez kanadyjskie studio Lowbirth jest misternie utkana i mało przewidywalna. Posiada wiele różnych zakończeń uzależnionych od tego, co zdecydujemy się posprzątać, a jakie rzeczy pozostawimy w pokojach. Do Sophie i jej kamratów z łatwością można zapałać sympatią.
 
Zrzut ekranu z gry This Bed We Made
 

Detektywem być

 

Fabuła jest skonstruowana tak, aby odbiorca płynnie przechodził z jednego pokoju do kolejnego. To w wynajmowanych pomieszczeniach dzieje się najwięcej. W licznych kasetkach, sejfach i szufladach gracz odnajdzie wiele powiązanych i niepowiązanych z głównym wątkiem przedmiotów. Każdy z nich można dokładnie obejrzeć w trybie inspekcji, a w przypadku pamiętników i listów, w dużej mierze napisanych odręcznie, pozwolono na wykorzystanie nakładki z prostym bezszeryfowym krojem pisma, co zdecydowanie przyśpiesza zapoznawanie się z treścią. Posuwamy się jak po sznurku, ale jeżeli zapomnimy, co mieliśmy wykonać, wystarczy wcisnąć klawisz Q i Sophie opowie krótko, dokąd ma pójść i czym się zająć.

 

Zrzut ekranu z gry This Bed We Made

 

Gra posiada duże ułatwienia dla osób mających małe doświadczenie z łamigłówkami i wątkami detektywistycznymi. W zakładkach dostępnych pod przyciskiem E możemy zapoznać się z rysami biograficznymi (aktualizowanymi w miarę postępu) wszystkich istotnych gości i pracowników hotelu, wszystkimi zebranymi wskazówkami i tropami (kluczowe informacje są zazwyczaj wytłuszczone), a każdy istotny dla fabuły przełom jest podsumowywany na oddzielnej karteczce. Dzięki tym dodatkom zaserwowanym w bardzo przyjaznej i łatwej do przyswojenia formie absolutnie nie ma mowy o pominięciu czegoś. Odbiorca może wygodnie przełączać się pomiędzy najprzydatniejszymi informacjami bez konieczności powracania do pokojów celem ponownego podniesienia i zbadania danego przedmiotu.

 

Pozytywnie zaskoczyły mnie niektóre łamigłówki, najczęściej powiązane z szyframi, a także... scena podrobienia klucza do szkatułki!

 

Zrzut ekranu z gry This Bed We Made

 

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz

 

Pisząc w czerwcu o swoich wrażeniach dotyczących This Bed We Made, tuż po ukończeniu wersji demonstracyjnej, zgadywałam, że część pokojów będzie służyć wyłącznie uprzątnięciu i nie będą one w żaden sposób powiązane z fabułą. Miałam rację. Wcielając się w Sophie, otrzymujemy możliwość posprzątania większości pomieszczeń przeznaczonych do użytku gości na 5. piętrze hotelu Clarington. Nie można mówić w tym wypadku o pucowaniu okien i szorowaniu podłóg, ale tych kilka czynności, jakie przygotowali twórcy, zdecydowanie urzeczywistniają profesję Sophie. Na pewno nie obyłoby się bez zaścielania łóżek. Aby to zrobić, należy przytrzymać i przeciągnąć w górę kolejne warstwy pościeli, czyli prześcieradło, kołdrę i narzutę. Oprócz tego warto pozbierać porozrzucane poduszki i ułożyć je przy wezgłowiach. Dzięki wózkowi pokojówki możemy pozbierać brudne filiżanki i wymienić zużyte ręczniki na świeże. Możemy również wybrać śmieci z koszów, umyć łazienkowe lustra i wanny, a także pozbyć się zanieczyszczeń z wykładzin. Im więcej porządków wykonamy, tym bardziej zbliżymy się do upragnionej przez Sophie promocji.

 

Zrzut ekranu z gry This Bed We Made

 

Co więcej, gra umożliwia swego rodzaju "nadgorliwość", pozwalając odbiorcy na usunięcie większości prywatnych przedmiotów gości. Dokumenty, kosmetyki, papierosy, list od matki? Wszystko, co możemy podnieść, możemy po prostu wyrzucić. W prawdziwym świecie coś takiego nie miałoby racji bytu, jednak w This Bed We Made mamy pełną dowolność w decydowaniu o tym, co zostanie, a co nie zostanie uprzątnięte. Niektóre akcje mogą spowodować zwolnienie któregoś ze współpracowników (chodzi o postacie trzecioplanowe, nie o Beth ani Andrew) albo uratowanie mu skóry przed takim losem.

 

Lata 50. naprawdę czuć w tej grze

 

Hotel Clarington, miejsce akcji This Bed We Made, na pierwszy rzut oka wydaje się dość ekstrawagancki, szczególnie przez wzgląd na niezwykle eleganckie lobby, w którym kolumny i ściany są wyłożone nabłyszczonymi drewnianymi panelami, podłogę zdobią piękne czarno-białe kafelki, a złote dodatki wzmacniają poczucie, że trafiło się do miejsca nie byle jakiego. Każdy element wystroju wydaje się przemyślany i dobrany w taki sposób, aby dodawał szykowności. Lampki, czarne wazony, ramki na zdjęcia, stojak ze stonowanymi pocztówkami. Wszystko wygląda ładnie, bardziej gustownie niż przytulnie.

 

Nieco inaczej prezentują się sypialnie gości. Są skromnie urządzone i nadgryzione zębem czasu. I nawet po "interwencji" Sophie wydają się niedoczyszczone, zakurzone. Pokoje różnią się od siebie układem i kolorystyką, łazienki również są inne. Oczywiście umeblowanie pozostaje jednakowe. Chociaż hotelu najpewniej nie można posądzać o posiadanie pięciu gwiazdek, to dla mnie najważniejsze było zadbanie o detale i sprawienie, że pomieszczenia rzeczywiście wyglądały na użytkowane dzięki rozmaitym przedmiotom należącym do gości.

 

Zrzut ekranu z gry This Bed We Made

 

Wiarygodności latom 50., nieźle przedstawionym w grze, dodają reklamy upiększone charakterystycznymi ilustracjami, na przykład ulotka z Lizolem - chemicznym środkiem, który przez trzy dekady był promowany jako płyn do higieny intymnej i środek antykoncepcyjny dla kobiet (nieskuteczny i szkodliwy dla skóry). Inna propagandówka wychwala wartości rodzinne i namawia do pozostania w małżeństwie bez względu na problemy dręczące związek. Broszurka, którą Sophie ma pod ręką na swoim wózku, w uroczo naiwny sposób poucza pokojówki, jak prawidłowo zadbać o czystość otoczenia i jakie cechy powinna posiadać dobra pomoc sprzątająca. Najbardziej ujmująca wydała mi się jednak reklama szminki z podobizną Marilyn Monroe zamieszczona w gazecie, jaką bohaterka czytała na samym początku gry.

 

Zrzut ekranu z gry This Bed We Made

 

Styl graficzny wykorzystany w This Bed We Made bardzo mi się podoba. Świat oglądamy znad ramienia Sophie. Niektóre kadry i przejścia w przerywnikach filmowych są pięknie wyreżyserowane i muszę powiedzieć, że strona audiowizualna z powodzeniem porwała mnie do późnych lat 50. Odpowiednia muzyka i profesjonalna głosowa gra aktorska dodają produkcji atrakcyjności i w ogólnym rozrachunku atmosferę tej gry oceniam wysoko. Dodam, że w pogoni za osiągnięciami grę przeszłam kilkukrotnie i mam zarzut wobec dużej wybiórczości w pomijaniu scen rozmów. Większości z nich nie da się ominąć, na szczęście produkcja jest na tyle krótka, że można to jakoś przeboleć.

Udana debiutancka gra kanadyjskiego studia Lowbirth z akcją osadzoną w latach 50. XX wieku. Wciel się w młodą pokojówkę o imieniu Sophie i odkrywaj pikantne sekrety gości hotelu Clarington.

 

Producent i wydawca: Lowbirth Games

Rok: 2023

Regularna cena (Steam): 114,99 zł

Ocena (Steam): bardzo pozytywna (+600 recenzji)

8/10

Podsumowanie

Spodziewałam się, że po ukończeniu gry będę odczuwać lekki niedosyt, gdy okazało się, że nie można eksplorować całego hotelu i sprzątać wszędzie, gdzie się da. Produkcja jest pod tym względem uboższa, niż mi się wydawało, ale z rozpędu można ją przejść kilkukrotnie i nie odczuć przy tym większego znużenia. Zdecydowanie kupiłabym dodatek do This Bed We Made.

Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com

© Narwana Games 2024

Recenzje

Newsy i dema

O mnie

Kontakt