Sophie trochę za bardzo lubi myszkować w osobistych rzeczach gości hotelu, w którym pracuje jako pokojówka. Czy wobec tego możemy winić kogoś, kto przyłapał ją na gorącym uczynku, zrobił kilka zdjęć i próbował nastraszyć nimi kobietę? Raczej tak. W normalnej sytuacji osoba ta zgłosiłaby złe postępowanie Sophie jej pracodawcy, jednak pana Spade'a najwyraźniej interesuje podjęcie z główną bohaterką swego rodzaju... gry.
Z jednej strony Sophie pragnie zawalczyć o tytuł pracownika miesiąca, z drugiej strony trudno jej pohamować własną ciekawość i przegląda cudze bagaże, kiedy tylko ma taką sposobność. Chcąc zapracować na wyróżnienie, główna bohaterka This Bed We Made postanawia odnieść jednemu z gości hotelu Clarington kliszę fotograficzną pozostawioną w recepcji. Po dotarciu na właściwe piętro Sophie dostrzega, że drzwi do pokoju numer 505 są uchylone. Ostrożnie przestępuje próg, odkłada przedmiot na sejf stojący w otwartej szafie i po chwili dostrzega czerwone światło. Bohaterka postanawia sprawdzić jego źródło i okazuje się, iż Mr. Spade urządził sobie w łazience ciemnię fotograficzną. Wszystkie zdjęcia rozwieszone nad wanną przedstawiają Sophie.
Po opuszczeniu łazienki Sophie od razu sięga po telefon i wykonuje połączenie z recepcją. W tej konkretnej scenie może porozmawiać z jednym z dwojga swoich współpracowników. Beth opisana jest jako światowa i "oblatana" atrakcyjna kobieta, natomiast Andrew to oczytany, bystry mężczyzna. Bez względu na wybór gracza oboje odradzają Sophie zgłaszanie sprawy na policji, ponieważ zdjęcia mogłaby przysporzyć jej dużo problemów i gdyby któremuś z gości coś znikło, podejrzenia padłyby oczywiście na nią.
Pokojówka postanawia rozejrzeć się po pokoju i sprawdzić, czy istnieją jeszcze jakieś kopie obciążających ją fotografii. Być może znajdują się one w sejfie pana Spade'a?
Sometimes, when I clean the rooms, I get a little curious and... erm... you know... snoop through our guests' stuff.
Kolejnym alarmującym znaleziskiem jest mapa Montrealu (w tym kanadyjskim mieście rozgrywa się akcja gry), na której oznaczono różne lokalizacje. Kiedy przyjrzymy się z bliska tym rachunkom, świstkom i ulotkom, okaże się, że w każdym z tych miejsc niedawno przebywała Sophie. Jezioro, nad które wybrała się z mamą. Restauracja nieopodal hotelu, gdzie Sophie lubi jadać burgery. Sklep, w którym kupowała odzież w trakcie trwania akcji promocyjnej opisywanej przez broszurkę przypiętą do ściany. Główna bohaterka jest wystraszona i zmartwiona. Powstaje pytanie, czy Sophie ma stalkera, który specjalnie wynajął pokój w Claringtonie, żeby być bliżej niej?
Protagonistka przygląda się różnym dokumentom. Odmowna odpowiedź zarządcy hotelu na wniosek o zmianę pokoju, lista zaburzeń psychicznych poświadczona przez szpital w Nowym Jorku. Wiadomość z prośbą od matki niejakiej Lindsey, aby odbiorca już nie wysyłał listów na ten adres. Półgodzinny fragment gry nie wystarczy, żeby odgadnąć, w jak dużym niebezpieczeństwie potencjalnie może tkwić Sophie, ale jest naprawdę intrygująco. Wersja demonstracyjna kończy się wraz z otwarciem sejfu, którego zawartość trudno dostrzec.
Czy poza szpiegowaniem mamy szansę realnie wcielić się w rolę pokojówki? Okazuje się, że tak. W łazience możemy zebrać brudne ręczniki, wziąć śmieci z kosza, wypolerować lustro oraz wannę, a w pokoju czekają na uprzątnięcie puste puszki po jedzeniu. Możemy również zasłać duże podwójne łóżko. To dobrze, że poza buszowaniem w rzeczach gości Sophie rzeczywiście ma możliwość wykonywania swojej pracy. Podejrzewam, że w pełnej wersji gry część pokojów będzie służyć wyłącznie do tego, aby je nieco doprowadzić do ładu.
Pozytywnie zaskoczyło mnie to, jak wiele różnych obiektów możemy podnieść i obejrzeć z bliska. Podobnie jak w serii gier Life is Strange, także w This Bed We Made istnieje opcja wyświetlenia niesformatowanego tekstu, co przyśpiesza czytanie ręcznie zapisanych notatek albo drobnego gazetowego druku.
Inną rzeczą, jaka mi się spodobała, jest dostęp do interfejsu podzielonego na trzy zakładki: wskazówki, bohaterowie i progres historii. Wskazówki będą podzielone na pokoje. Pojedynczy wpis składa się na szkic przedmiotu i jego opis. W kolejnej zakładce możemy przeczytać o współpracownikach Sophie i gościach hotelu (w wersji demonstracyjnej dostępny jest tylko pan Spade). Progres zbiera kluczowe momenty fabuły w formie notatek sporządzonych przez Sophie i przypominających trochę wpisy z pamiętnika. Zacieram ręce na myśl, że odbiorcy będą musieli powracać do zebranych dowodów i na ich podstawie podejmować istotne decyzje.
This Bed We Made przenosi gracza do roku 1958. Powiedziałabym, że klimat tych lat jest odczuwalny i nie chodzi o sam wystrój, ale i o różnego rodzaju dodatki. W dzienniku leżącym obok windy można znaleźć reklamę lizolu, który przez trzy dekady (od lat 30. do lat 60. XX wieku) był reklamowany jako produkt do higieny intymnej i, w sposób zawoalowany, środek antykoncepcyjny (oczywiście o znikomej skuteczności). Poniżej możecie przeczytać fragment zawartej w grze reklamy lizolu. Na przedzie tej samej gazety widnieje skrót najważniejszych informacji, w tym ta o mieście sparaliżowanym przez śnieżycę. Wystarczy pojedynczy rzut oka na okno, aby dostrzec, że śnieg faktycznie gęsto sypie. Na wózku Sophie leży broszurka instruująca, jak być dobrą pomocą sprzątającą. Sam styl ilustracji zamieszczonych w tej broszurze przywodzi mi na myśl pierwszą połowę XX wieku. Moją uwagę przykuła jeszcze ulotka głosząca sprzeciw wobec rozwodom z przedzielonym na pół rodzinnym zdjęciem.
Zacznij stosować Lys-Oil już DZIŚ! Przestań się martwić o swoją higienę i skup się na istotniejszych sprawach, na przykład na zadowalaniu swojego ciężko pracującego męża!
Demo This Bed We Made ogromnie mi się podobało. Producent, Lowbirth Studio, obiecuje eksplorację trzech pięter hotelu Clarington, łamigłówki, śledztwo w klimacie neo-noir, pogłębianie relacji z bohaterami drugoplanowymi i wpływ większości działań Sophie (łącznie z tym, jak będzie sprzątać pokoje) na przebieg zdarzeń. Prawdopodobnie gra wyjdzie jeszcze w tym roku. Osobiście nie mogę się doczekać!
Jeśli piszesz o grach i masz chęć wspólnie coś stworzyć lub jesteś niezależnym twórcą gier i chcesz, aby dowiedziało się o niej jak najwięcej osób, napisz na adres: narwana.games@gmail.com
© Narwana Games 2024